Pobieranie krwi
1 maja 2018Dziś mama z Tosią wybiera się do przychodni. Ponieważ mają jeszcze chwilę czasu przed wyjściem, mama chce wyjąć pranie z suszarki i pochować je do szafy.
-Mamo, bądź lwem i umrzyj, mamo, no umarnij – słychać głos leżącego na podłodze w łazience Jasia
– Mówi się umrzyj – mówi mama przechodząc obok z koszem prania do segregacji. No mamo, umrzyj – ponawia próbę Janek.
– Nie mogę teraz umrzeć synku, bo rozkładam pranie – odpowiadana niezbyt uważnie mama.
Wobec tego Jaś ze swoimi lwami biegnie do Tosi, może ona zechce się z nim pobawić?
Niestety mama rozwiewa wszelkie nadzieje synka, bo okazuje się że Tosia musi się już ubierać, bo wychodzi z mamą na pobranie krwi.
Poprzedniego dnia Tosia i mama ( i Jaś też ) bawili się w pobieranie krwi, a także oglądali książeczki z obrazkami, na których pielęgniarka pobierała krew. Tosia wie, co ją czeka. Wie, że Pani wyprostuje jej rączkę, że będzie musiała ścisnąć piąstkę, a potem pani weźmie strzykawkę i wbije igłę w żyłę. Tosia nawet wie, że jej krew trzeba zbadać, żeby sprawdzić, czy jest zdrowa. Wie to wszystko, ale i tak się boi.
– W porządku – mówi mama – możesz się bać. Będzie trochę bolało, jak pani wyciągnie igłę, to przestanie. Ja będę cały czas przy Tobie siedzieć. A na rankę nakleimy kolorowy plasterek, co ty na to?
– Tak, z kosmosem – mówi Tosia. A potem pyta – a dostanę naklejkę lub lizaka od pani pielęgniarki?
– Tego nie wiem – odpowiada mama. Nie zawsze pielęgniarki dają takie prezenty. Zobaczymy.
– A ja też dostanę naklejkę? – chce wiedzieć Jaś
– Ale Jaś, naklejki dostaje tylko pacjent – poucza go Tosia.
W końcu Tosia i mama wychodzą z domu, Jaś zostaje z tatą.
W poczekalni nie ma kolejki, więc mama i Tosia od razu wchodzą do gabinetu zabiegowego. Jest tam bardzo jasno, są dziwne sprzęty, których Tosia nigdy nie widziała i jest jeszcze ta pani w białym fartuchu. Pani ładnie się uśmiecha.
– Dzień dobry – wita się Tosia
– Dzień dobry – odpowiada Pani pielęgniarka i prosi mamę by usiadła z Tosią na krześle.
Kiedy Tosia siedzi na krześle czuje jak mocno bije jej serce. Dobrze, że mama jest tak blisko – myśli sobie Tosia. Pani prosi Tosię, by wyprostowała rękę, zakłada jej na ramię opaskę uciskową i każe zamknąć piąstkę. Tosia posłusznie robi wszystko o co pani ja prosi. Mam daje jej buziaka w głowę i mówi – bardzo dobrze Tosia.
– Zobacz – mówi mama- teraz pani szykuje strzykawkę, a teraz – pani odkaża ci skórę wacikiem. Tosia jest zainteresowana tym co się dzieje.
– Wbiję ci zaraz igłę – mówi pani – i poleci krew. Wiesz jaki ma kolor?
Oczywiście, że Tosia wie. – Czerwony – mówi i czuje jak igła przebija jej skórę. Boli. Ale – ojej leci krew- i jest jej dużo, ma ciemnoczerwony kolor.
– Bardzo ładnie – mówi mama – bo Tosia siedzi spokojnie i daje sobie pobrać krew – dzięki temu, że spokojnie siedzisz pani pielęgniarka może szybko i sprawnie pobrać krew – kontynuuje mama.
Pani wyciąga wreszcie strzykawkę. Tosia czuje ulgę. Już po wszystkim. Teraz czas na plasterek. Kolorowy z kosmosem.
– Bardzo dzielna dziewczynka – mówi na koniec pani pielęgniarka. Ale nie daje naklejki, ani lizaka. Trudno.
Tosia i mama wychodzą z gabinetu. Kiedy zakładają płaszcze Tosia słyszy jak jakiś chłopiec płacze i krzyczy: Głupia igła, głupia, głupia, bardzo głupia igła!!.
– Mamo, dlaczego ten chłopiec tak krzyczy? – pyta Tosia
– Chyba złość do niego przyszła, bo nie chciał mieć pobieranej krwi.
– Ale wtedy nie wiedziałby czy jest zdrowy – mówi Tosia
– Właśnie – potwierdza mama. Dzięki temu, że badamy krew wiemy, czy na coś chorujemy czy nie. Ja też daję sobie pobrać krew.
Mama jest zadowolona i spokojna, bo córeczka pozwoliła sobie pobrać krew. I nie może się doczekać aż opowie swojemu mężowi, jaka dzielną mają córeczkę.
– Mamo – a co to znaczy dzielny – pyta Tosia, jakby zgadując myśli mamy.
-A jak sądzisz? – pyta mama
-No, ktoś kto daje sobie pobrać krew?
-Tak, dzielny jest wtedy, gdy się boi a mimo to, daje sobie pobrać krew, bo wie jakie to ważne.