Pułapki myślenia – jak przestać się zamartwiać w czasie pandemii?

24 marca 2020

Autor: Marta Komorowska

W czasie przeżywania epidemii musimy szczególnie zadbać o swoją higienę psychiczną i zwracać uwagę na to, czym karmimy swój umysł. To nie jest bez znaczenia, czego słucham i co oglądam każdego dnia. Warto zastanowić się – ile czasu dziennie poświęcam na oglądanie czy słuchanie tych samych wiadomości podawanych na różne sposoby? Czy to nie burzy mojego wewnętrznego spokoju? Czy służy mi nieustanne rozważanie najgorszych scenariuszy i martwienie się o przyszłość? Nie mam wpływu na koronawirusa, ale mam duży wpływ na to, jak organizuję sobie dzień i na co przeznaczam własne siły i energię. Mogę decydować w jakim kierunku pójdzie moja uwaga. Jeśli zaakceptuję i pogodzę się z tym, że przeżywamy teraz czas zatrzymania się i spowolnienia – to dam sobie szansę na twórcze spożytkowanie najbliższych dni. Jeśli nie zaakceptuję tej sytuacji – moje siły będę kierować na narzekanie, zamartwianie się, panikowanie, chaotyczne lub nadmierne zakupy, a także czytanie i słuchanie wszystkiego co można znaleźć w mediach na temat covid-19. Najczęstsze pułapki poznawcze, w jakie możemy wpaść to:
– Przekonanie typu: jestem bezpieczny wtedy, gdy mam dużo środków higienicznych i pełną lodówkę. Takie podejście wywołuje w nas ciągłe napięcie. Koncentrujemy się na tym, żeby uzupełniać braki, co z kolei wiąże się z albo z nadmiernym wydawaniem pieniędzy. Lęk nas nie opuści, bo rośnie za każdym razem, gdy kurczą się zapasy i trzeba wyjść do sklepu. Efekt gromadzenia zapasów wywołuje skojarzenie z wojną, zagrożeniem i głodem. Wpycha nas w wąskie ramy jakiejś narzuconej walki o przetrwanie. Tymczasem nasze sklepy są otwarte, a jedzenia w nich nie brakuje.
– Przekonanie typu: kontroluję sytuację, wtedy, gdy jestem na bieżąco z wszystkimi dopływającymi informacjami z mediów. Takie podejście przykuwa nas na wiele godzin do smartfona lub telewizora. Stajemy się niewolnikami mediów i karmimy się treścią a z nich płynącą. Najczęściej są to komunikaty wzbudzające niepokój, przedstawiające czarne scenariusze przyszłości. Pozbawiają nas one równowagi, wzbudzają lęk i smutek, koncentrują naszą uwagę a tym, co utraciliśmy.
– Katastrofizowanie. Budowanie czarnych scenariuszy, bez rozważania bardziej realnych opcji, np. skoro mam katar, to na pewno mam koronawirusa i wkrótce umrę; przechodziłem obok kogoś, kto kichnął – więc pewnie przekazał mi wirusa. Powinniśmy raczej szukać bardziej prawdopodobnych wyjaśnień a nie skrajnie negatywnych – np. żeby się zarazić wirusem nie wystarczy, że ktoś na mnie kichnie. Potrzebna jest cała droga zakażenia. Po pierwsze osoba musi być zarażona, potem gdy nawet na nas kichnie, to my musielibyśmy odpowiednią ilość wirusa przenieść na swoje błony śluzowe. To, że ktoś na mnie kichnie nie oznacza, że się od razu zarażę, tym bardziej, że sam dbam o higienę i np. staram się nie dotykać twarzy i często myć ręce.
– Selektywna uwaga. Powoduje, że zwracamy uwagę na jakiś jeden rodzaj informacji, pomijając inne. Na przykład, gdy jest we mnie dużo lęku i niepokoju o przyszłość w związku z sytuacją epidemiologiczną – mogę zwracać uwagę tylko na negatywne wiadomości pomijając te niosące nadzieję. W ten sposób utwierdzam w sobie pesymistyczny i ponury obraz przyszłości.
– Uzasadnienie emocjonalne. Na podstawie tego jak się aktualnie czujemy wnioskujemy na temat tego jacy jesteśmy lub jak będzie wyglądała przyszłość, np. czuję się beznadziejnym ojcem, więc jestem beznadziejnym ojcem; czuję się przytłoczony pandemią, więc mój cały dzień będzie do kitu. W tym przypadku brakuje nam bardziej całościowego spojrzenia na sytuację. Punktem odniesienia są tylko nasze emocje, zapominamy, że emocje są tylko chwilowe, a ich pojawienie się świadczy o jakichś ważnych dla nas potrzebach, a nie o naszych cechach.
Przeżywamy teraz emocjonalnie trudny czas, bo przychodzi nam zmierzyć się z naszymi lękami i rozczarowaniami. Nasza wizja tego jak powinien wyglądać świat mocno się zachwiała. Dlatego szczególnie teraz trzeba zwracać uwagę na to, co umocni nas wewnętrznie. Pewną wskazówką mogą być poniższe zalecenia:
– Zachowaj umiar w korzystaniu z mediów, mocno ogranicz czas przeznaczony na oglądanie bądź słuchanie wiadomości o epidemii.
– Staraj się karmić dobrymi treściami, dającymi nadzieję, wsparcie, pobudzającymi do refleksji.
– Staraj się nie ulegać katastroficznym myślom, urealniaj swój obraz rzeczywistości, szukaj najbardziej prawdopodobnych scenariuszy, nie tych skrajnych.
– Nie zwiększaj swojego lęku robiąc niepotrzebne zakupy.
– Skoncentruj się na relacjach, szukaj kontaktu z bliskimi i sam staraj się być dla innych wsparciem.
-Jeśli to tylko możliwe, wykorzystaj ten czas no to, na co wcześniej go brakowało.
– Zadawaj sobie pytania egzystencjalne – o cel i sens twojego życia, o ważne wartości.

Do lepszego rozumienia problemu zamartwiania się pandemią może być pomocne odnotowanie pewnego efektu psychologicznego, jaki wiąże się ze śledzeniem wszystkich przypadków zgonów z powodu covid-19. Wpadliśmy w ogólnoświatową „obsesję” śledzenia wszystkich przypadków śmierci z powodu koronawirusa. Z niespotykaną do tej pory precyzją media pokazują nam drogę przemieszczania się wirusa oraz śmierć poszczególnych osób nim wywołaną. Taka narracja w nieunikniony sposób prowadzi do zwiększania poczucia lęku i zagrożenia. Każdego dnia dowiadujemy się ile osób zmarło na covid-19. Z niepokojem śledzimy każdy nowy przypadek zachorowania. Można odnieść wrażenie, że na świecie nie dzieje się nic innego poza rozwojem epidemii. Do tego rosnąca liczba osób zakażonych koronawirusem nas przeraża. Czasem trudno się do tych informacji zdystansować. Musimy jednak pamiętać, że codziennie na świecie umierają miliony ludzi, a jak podaje GUS w samej Polsce w roku 2018 zmarło łącznie 414200 osób. Oznacza to, że w 2018 umierało co miesiąc około 41420 i około 1380 osób dziennie! Na nikim to jednak nie robiło wrażenia, dlatego że nikt o tym po prostu nie mówił. Głośne mówienie w mediach o tym, jaka jest umieralność z danego powodu na pewno zwiększa naszą uważność na problem, ale także zwiększa poziom lęku, zagrożenie śmiercią wydaje się wtedy bardziej realne. W tym wszystkim pamiętajmy o zdrowym rozsądku i patrzmy na problem śmiertelności nieco szerzej. Inną rzeczą jest, że epidemia konfrontuje nas z lękiem przed własną śmiercią oraz burzy nasze złudzenia na temat własnej „nieśmiertelności”.

Kategorie tego wpisu


Stres

Podobne wpisy na blogu