Myślę, więc czuję

5 grudnia 2022

Autor: Marta Komorowska

Istnieje bardzo silny związek między sposobem myślenia a stanem emocjonalnym w jakim się znajdujemy. Bynajmniej, nie jest to zależność jednokierunkowa, a raczej nasze myśli wpływają na to, jak się czujemy, a nasze emocje na to jak myślimy.

Dla naszego samopoczucia istotna jest nie tylko treść naszych myśli, ale też nasza postawa wobec nich. Przykładowo, jeśli nasze myśli są mroczne, obarczone samokrytyką, odsłaniające naszą surowość względem siebie  to konsekwencją takich myśli będą raczej nieprzyjemne stany emocjonalne takie jak: niechęć do siebie, wstręt, złość na siebie. Dalej, zazwyczaj kiedy doświadczamy pogorszonego nastroju nasz umysł wysuwa na plan pierwszy wiele negatywnych wspomnień, które mogą utwierdzać nas w naszej bezwzględnej opinii na własny temat. Będąc w szponach złego nastroju jesteśmy także bardziej skłonni wychwytywać z codzienności te informacje, które niejako potwierdzają to, co sami myślimy o sobie lub innych. Gdy cierpimy, pomijamy pozytywne informacje na własny temat, a zauważamy te negatywne. Nasze emocje niejako uwrażliwiają naszą uwagę na szukanie  określonych treści, zgodnych z nastrojem.

Zdarza się, że narracja którą tworzymy we własnym wnętrzu, dotycząca siebie, innych ludzi lub świata jest destrukcyjna, ciągnie nas w jakąś otchłań, uniemożliwia nam życie takim życiem, jakiego pragniemy.  Na szczęście nie jesteśmy bezradni wobec naszych własnych doświadczeń wewnętrznych.

Musimy dobrze rozumieć, że nie zawsze nasz sposób myślenia, prowadzi do wniosków zgodnych z rzeczywistością. Możemy przecież nadmiernie uogólniać swoje doświadczenie stosując kwantyfikatory typu: zawsze mi się nie udaje, on nigdy mnie nie słucha. Czasem (o zgrozo!) uznajemy, że nasz stan emocjonalny świadczy o jakiejś zewnętrznej rzeczywistości, że jest na nią dowodem. Przykładowo, zdruzgotany jakąś porażką w relacji z dzieckiem ojciec, czuje się beznadziejnie i wnioskuje z tego, że ponieważ czuje się beznadziejnym ojcem, to waśnie jest beznadziejnym ojcem. Innym razem oceniamy siebie  w kategoriach dwóch przeciwstawnych biegunów: albo zrobię perfekcyjną prezentację, albo jestem najsłabszym pracownikiem w dziale, jeśli mój syn nie dostanie 6 z egzaminu, to znaczy że nie jest dobrym uczniem. Ten rodzaj ograniczania się do dwóch wymiarów jakiegoś tematu wpędza nas w poczucie zgorzknienia i wiecznego napięcia. Potrafimy tez czytać w myślach innych ludzi (on na pewno myśli, że jestem idiotką), przypisywać sobie nadprzyrodzoną moc (przez mnie miał atak serca), przewidywać przyszłość (na pewno się nie uda). Do perfekcji umiemy też pomijać pozytywy (tak, ładnie wyglądam, ale co z tego skoro wcale się tak nie czuję) oraz zabijać się  imperatywami typu muszę i  powinienem.

Wytropienie zniekształceń myślenia jest możliwe, jeśli skorzystamy z naszej świadomej uwagi. Jednak to nie koniec zmagań o nasze dobre samopoczucie. Czasami nie tyle treść naszych myśli jest problemem, co nasze przekonanie o jej prawdziwości i niepodważalności. Z jakiegoś powodu mocno sklejamy się z jakąś myślą do tego stopnia, że nie potrafimy zauważyć że to tylko myśl, a nie jakaś prawda czy fakt. Myśli są tylko myślami, niczym więcej. Rozgrywają się w naszym umyśle, na jego scenie. Jesteśmy czymś więcej niż nasze myśli i co najważniejsze, nie jesteśmy wobec nich bezradni. To my decydujemy na jakie myśli padnie światło naszej uwagi. Możemy w sposób świadomy decydować na jakie myśli chcemy kierować uwagę, którym chcemy poświęcać naszą energię, a  którym nie, które chcemy karmić, a które tylko zauważyć.

To my decydujemy wreszcie, których myśli chcemy słuchać, bo nie wszystkie prowadzić nas będą do życia bardziej spełnionego i szczęśliwego.

Kategorie tego wpisu


Emocje Stres Zdrowie psychiczne

Podobne wpisy na blogu